Cóż Matka Polka na pełnym etacie mogłaby uszyć dla rozwinięcia skrzydeł przy maszynie? Otóż pożyteczne...śliniaczki ;))) Już jakiś czas temu wpadł mi w oko pewien projekt, który w końcu udało mi się wcielić w życie. Oto śliniaczek godny mojego malutkiego Supermana ;)
I dwa zwyklaczki mniej "wyjściowe" jeden podszyty folijką.
Jeśli chodzi o standardowe tematy, na prośbę Pani Ani powstała króliczka. To dzięki niej maszyna została odkurzona i mam nadzieję coraz częściej będzie używana :)
To tyle w temacie szyciowym :) Tak jak mówiłam szału nie ma ;) Ale postaram się poprawić.
***
Jak nie trudno się domyślić cała moja codzienność teraz to dom i dzieciaczki. Muszę zaznaczyć, że baaardzo kochane i grzeczne - wszystkie trzy ;)
Córcia poszła do pierwszej klasy, radzi sobie wspaniale - została nawet wybrana przez Panią na przewodniczącą klasy /mimo, że jest rocznikowo najmłodsza bo poszła rok wcześniej/, co uważam za jej pierwszy mały sukces i bardzo jestem z niej dumna :)
A Mariuszek jest samodzielnym pięciolatkiem i dzielnie sobie radzi bez asysty starszej siostry:)
***
W ostatnich tygodniach dożynkowaliśmy się na całego, najpierw u nas, a w zeszłym tygodniu w Witkowie Śląskim.
Na wyjazdowych dożynkach spotkałam.......kto zgadnie?
Oczywiście Kasię z bloga "Zjawa ciągła światła białego" - wystawiała się ze swoimi pięknymi pracami.
Ogromnie się cieszę z tego spotkania :*
***
Na koniec chciałabym się jeszcze pochwalić upominkami ,które dostało moje najmłodsze dzieciątko od bliskich blogowych cioć.
Od cioci Marii Mateuszek dostał takie cudo:
od cioci Kasi:
od cioci Janeczki:
Jeszcze raz z całego serca DZIĘKUJEMY :***
***
Życzymy Wam słonecznej niedzieli i dużo uśmiechu na każdy dzień.
Mamy nadzieję, że ktoś tu jeszcze zajrzy po tak długiej przerwie.
Pozdrawiamy cieplutko :*