Miała być Walentynkowa, ale kto by tam wytrzymał, poza tym wydaje mi się taka troszkę nazbyt "codzienna".
Jak to u mnie zwykle bywa jest ona efektem kompletnego recyclingu. Tak więc podusia składa się ze szczątek dwóch par moich spodni, spódniczki dżinsowej i koszuli lumpeksowej ;) Wciąż się uczę, eksperymentuję, także na zakupy materiałowe przyjdzie czas, teraz by mi było żal gdybym coś schrzaniła, a tak mniej boli i w sumie może satysfakcja z pomysłu większa, o zabawie nie wspomnę :)
Żeby podusia była ciekawsza i bardziej pracochłonna wszyłam jej wyszyty własnoręcznie monogram - pierwszą literkę mężowego imienia :)
Oto efekt ( mojemu kochanemu mężczyźnie się podoba, a nawet jeśli nie to ślicznie udaje :D)
A tak wygląda z drugiej strony:
Pozdrawiam serdecznie i do następnego...
Nie elegancka? A mąż podziękował odpowiednio?;)
OdpowiedzUsuńU mnie też szycie z tego co wygrzebie z szafy i okazuje się , że szmatki typu " a może założe jescze" świetnie teraz się przydają.
:)no śliczna:)a monogram extra wyszedl:))
OdpowiedzUsuńMężul zadowolony to najważniejsze:)
Buziam
Podusia pomysłowa bardzo, a twoje króliczki to wprost rewelacja! :))) Pozdrawiam wieczornie :)
OdpowiedzUsuńAnia
Ale śliczna podusia :) no i ktoś mi tu mówił że ja żona idealna , a to Ty podusie małżonowi szyjesz :))))
OdpowiedzUsuńNo proszę i to jeszcze sama sobie utrudniłaś życie wyszywaniem - brawo !!!
całusy :*
Podusia prześliczna:) Hafcik idealnie wyeksponowany:) Pozdrawiam serdecznie, Kasia:)
OdpowiedzUsuńpiekna ta podusia i bardzo pomyslowa,masz reke do takich slicznych rzeczy tak dalej pozdrawiam
OdpowiedzUsuńidealna dla męża
OdpowiedzUsuń