wpadłam na chwileczkę podziękować, pochwalić się i troszkę też pożalić...tak jak widać w tytule postu :)
Ale zacznijmy od tego co najważniejsze czyli podziękowań.
Dziękuję gorąco, z całego serduszka cudownej osobie jaką jest Kasia lub inaczej znana nam wszystkim Wygodna. Dzięki niej mam swoje prywatne prześliczniaste metki :) Zrobiła mi je ta kochna babeczka mimo, że jest masakrycznie zabiegana i zapracowana. Mam wyrzuty sumienia, że zawracałam jej gitarę, ale z drugiej strony rozpiera mnie dzika radocha i duma z ich posiadania :D Taka mała rzecz a cieszy :)
Także - DZIĘKUJĘ CI KASIU! :)***
Teraz będę się chwalić - a co :)
Dzięki temu, że niektóre z Was przygarniają moje przytulaki, sama również mogłam sobie pozwolić na małe szaleństwo i zaopatrzyłam się w cudną torbę u Katty - prawda, że śliczniasta? Oto ona:
A u Anii zakupiłam sobie takie oto ślicznościowe frywolitkowe kolczyki :
Tyle by było moich małych - wielkich raości.
Teraz się troszkę poużalam nad sobą ;)
Od paru dni maksymalnie podupadłam na zdrówku, bardzo bolał mnie brzuch, plecy itd. po takich atakach, jednej wizycie karetki w domu i usg jamy brzusznej wylądowałam w szpitalu, jednak na chwilę, bo przeciez nasza służba zdrowia traktuje ludzi jak zło konieczne...nawet nie ma o czym mówić.
Wychodzi na to, że mam podejrzenie kamicy zółciowej, także po wczorajszej kosmicznej dawce znieczulających leków i kroplówce, latam i robię wyniki (bo przecież po co by mieli mnie zostawić w szpitalu i zrobić na miejscu- zaznaczam, że skierowanie do szpitala miałam). Zabieg jest nieunikniony, (ale oczywiście nie mogli mi go zrobić od razu :/ ) jeśli znowu mnie coś nie złapie masakrycznego sama komfortowo wybiorę sobie jakiś sensowny termin, mam nadzieję, że tak będzie. Teraz wegetuję na dietce sucharkowo - herbacianej ;)
Niestety nie mam głowy, ani warunków do szycia. Własciwie dziś jest pierwszy dzien od tygodnia gdzie czuję się jakoś znośniej. Zobaczymy co wykażą jutro wyniki. Nie ukrywam - troszkę się boję, bo ze szpitalami miałam do czynienia tylko tyle co przy porodach - własnym i swoich dzieci ;) No ale dam radę, mam cudownego męża, który wspaniale troszczy się o mnie i o dzieci. Niestety nie mamy z kim ich zostawić więc sie tak wycieczkują z nami po lekarzach, na szczęście to dla nich zabawa...w przeciwieństwie do nas ;)
Także tyle u mnie. Trzymajcie kciuki, żebym jakoś z tego wybrnęła bez większego szwanku ;)
Pozdrawiam Was cieplutko i serdecznie jak zawsze. Do szybkiego...uszycia ;)
Mój Boziu... 3mam kciuki kochana za Cię!!!!
OdpowiedzUsuńO matko Daria ja już nie mam woreczka żółciowego :))
OdpowiedzUsuńBól jest okropny, przeszłam przez kilka ataków zanim wylądowałam na stole,, usuwany miałam laparaskopowo i po 3 dniach wróciłam do domu.
Diete trzymałam chyba 2 tygodnie a potem normalne posiłki:))
Głowa do góry , wszystko będzie dobrze , tylko zmykaj jak najwcześniej na zabieg, żeby sie stan zapalny nie zrobił.
Całusy posyłam i masz być zdrowa i to szybko :****
A wiesz co , ze ja też dzisiaj zrobiłam swoje pierwsze metki , również dzięki Kasi :)))
Chyba jakoś telepatycznie sie porozumiewamy :))
Współczuje! atak woreczka to masakra! Trzymaj się więc dzielnie , z myślą ze dietka przed latem to marzenie wielu pan , tylko trudno się do nie zabrać :) zdrowiej prędko
OdpowiedzUsuńDario Kochana! :) Tak jak artambrozja napisała, trzeba zrobić zabieg! Ja również przeszłam resekcję pęcherzyka żółciowego za pomocą laparoskopii. Nic się nie bój, załatw sobie operację i będziesz mieć spokój!
OdpowiedzUsuńPs. wiesz, Skarbie, że napisałaś: "kamienicę żółciową" ?;) Chyba bardzo zdenerwowana jesteś całą sytuacją !? aaa z dwojga złego chętnie bym Ci "kamienicy " życzyła zamiast "kamicy" !;)
Poza tym , po przeczytaniu tematu posta... zamarłam, że z kolczykami coś nie tak jest... Pozdrawiam serdecznie , głowa do góry ! :)
Daria przeszłam kilka ataków, współczuję !!!
OdpowiedzUsuńW lutym miałam laperoskopię i nagle okazało się że nie mam jednego kamienia tylko sześć sztuk.
Trzy dni w szpitalu, okropre przeżycia, później musisz liczyć że tydzień dochodzisz do siebie.
Ale później już jest dobrze; ja już 3 miesiące po trochę uważam na jedzenie, ale nie boję się że nastąpi następny atak.
Przykre to wszystko, ale prawda okrutna kamienie nie rozpuszczą się same im szybciej zrobisz z nimi porządek, tym szybciej odetchniesz z ulgą.
Życzę Ci szbkiej decyzji, po zabiegu zdrowie samo wróci i szybko zapomnisz o dolegliwościach.
Metki super profesjonalne, teraz będziesz mogła sygnować swoje prace, a jak zdobędziesz sławę to twoje dzieła będą o wiele wartościowsze z nimi.
Pozdrawiam Aga
Trzymam kciuki za zdrówko!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od anioła.
mała pomyłka laparoskopię, miało być ;-)
OdpowiedzUsuńAnaya oczywiście masz rację - zaraz poprawie...:)))...bo ciągle o tych kamieniach słyszę więc kamienica = kamica, jakby co ;)
OdpowiedzUsuńEh widzę, że to "powszechna" dolegliwość, zazdroszczę wam jedynie tego, że macie to za sobą :)...nic to, ja niedługo też załatwię temat i będzie po sprawie ;) Dziękuję za wsparcie i miłe słowa od razu mi raźniej i lepiej :)
OdpowiedzUsuńKurcze zmartwiłam się! Życze szybkiego zabiegu, małych lub w ogole ataków no i wracaj do zdrowia !
OdpowiedzUsuńOjej, to ja trzymam kciuki za Ciebie moja droga!!! Będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńBuźki:)
Dariuszka, ja też już po wyciachaniu woreczka ładnych kilka latek, odezwij się na gadu to ci powiem co i jak we Wrocku oraz gdzie najlepiej ;)) Trzymam kciuki, bo jeszcze pamiętam co to za ból był, ale po laparoskopii szybciutko wrócisz do zdrowia, gwarantuję ci, kochana!!
OdpowiedzUsuńAha, no i oczywiście metki super, torba boska, a kolczyki do tej torby w sam raz pasują ;)))
Zmartwilas mnie bardzo,Darsi... :-(
OdpowiedzUsuńSmuteczkowato mi sie zrobilo...ale zdrowie to bardzo wazna rzecz i nawet,jesli trzeba sie podleczyc,czy nawet miec zabieg,nalezy sie zdecydowac.Jestes mloda osoba i wszystko sie zagoi,jak na PSIE:-) - zapomnisz i szybciutko wrocisz do zdrowka.Jeszcze sie razem niezle posmiejemy:-)
Sciskam Cie i Caluje Najserdeczniej,jak umiem-psiankaDK
O kurczaczku! Daria przykro mi że cierpisz. Widziałam tylko jak wygląda atak i obejście lekarzy- zgroza. Dziewczyny dobrze ci radzą, Po zabiegu będziesz jak nowo narodzona. A laparoskopia to pryszczuś. Trzymaj sie kochana.
OdpowiedzUsuńKochana współczuję Ci !
OdpowiedzUsuńdbaj o siebie i będę trzymać za Ciebie kciuki !
wszystko będzie dobrze !
pozdrawiam gorąco :)
Zdrówka Ci życzę. Dbaj o siebie i wypoczywaj. Wszystko będzie dobrze!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
trzymam kciuki za Ciebie i życzę sił, jakiekolwiek by były wyniki! będzie dobrze!!!
OdpowiedzUsuńJa na razie nie mam niczego wyciętego, nie mam też doświadczenia w kamicy żółciowej. Jedyne moje doświadczenie szpitalne to kamica nerkowa, którą w jednej chwili diagnozowano a za chwilę dowiadywałam się, że udaję... i tak na przemian. Od tej pory lekarzy omijam jak się da. Na szczęście ataki dotykają mnie z częstotliwością co 11 lat. Stwierdziłam, że tyle wytrzymam. To moje doświadczenia a Tobie życzę abyś jak najszybciej miała to za sobą i mogła spokojnie oczekiwać każdego następnego dnia bez obawy, że spotka Cię atak kamicy. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo mocno trzymam kciuki.
Musi być dobrze.
Trzymaj sie.
Pozdrawiam
ja również trzymam kciuki i życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńserdeczne pozdrowienia od joli_zoli:):):)
a prezenty sprawiłaś sobie cudne:)
Darsi sama marzę o takich metkach, ale nie wiem czy są w necie miejsca gdzie można je zamówic, gdyby ktos z odwiedzających wiedział prosze dajcie znac:)
OdpowiedzUsuńCo do chorego woreczka to przeszłam przez to we wrześniu, znam ten ból, wiem jak wygląda służba zdrowia-koszmar. U mnie to miało przebieg bezobjawowy zabolało mnie raz, ale za to tak bardzo że nie dało sie wytrwac, mąż mi całą noc masował plecy a rano nie bylo wyjscia pojechałam do lekarza, a potem do szpitala. Ledwie mnie odratowali bo wewnątrz widok był tragiczny ze względu na to że przebieg choroby był bez objawowy nie mogłam miec także laparoskopi tylko tradycyjną operację, dlatego Darsi jeśli mogę cos doradzic to nie ociągaj się wybierz sama termin wtedy kamienie się nie rozrosną i będzie możliwa laparoskopia, szybko pójdziesz do domu-nawet na drugi dzień przy mnie Panie wychodziły a ja przeleżałam 10dni i długo dochodziłam do siebie.A co najważniejsze jeśli sama pójdziesz do lekarza który dalej pokieruje Cię w szpitalu bedziesz miała lepszą opiekę, ja poszłam z ostrego dyżuru i byłam tam jak bezpański pies którym nikt nie chciał się zając. Zresztą będąc w szpitalu na izbie przyjęc jeszcze sie targowałam z lekarzem, a on powiedział że to jest jak bomba więc nie warto przeciagac. Miał racje, Ty tez zrób porządek z tym jak najszybciej. Ja po operacji byłam na diecie 3 miesiące dokładnie a potem zaczełam jesc jak dawniej, nic mnie nie boli. Trzymam za Ciebie kciuki Darsi, bądź dzielna i miej to za sobą.Pozdrawiam
Dużo zdrówka i wytrwałości zyczę. Trzymam kciuki, wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję Wam ślicznie, dziś czekam na wyniki. Zaraz z nimi mój lekarz rodzinny (wspaniała kobieta) wypisze mi skierowanie do szpitala na chirurgię. Ale juz nie w Świdnicy :/ tylko we Wrocławiu, bo sama miała tam robiony identyczny zabieg i jest bardzo zadowolona - także chcę iść najszybciej jak to możliwe, mam nadzieję, że uda się na dniach.
OdpowiedzUsuńJest mi przeogromnie miło, że jesteście ze mną zarówno w dniach pełnych uśmiechu jak i takich małych trosk - baaaaaaardzo mnie to pozytywnie naładowywuje od wewnątrz :) Po przebytej diecie zaproszę Was wszystkie do siebie na grilla - koniecznie! ;-b :) - Pozdrawiam ciepło.
Trzymam kciuki za Ciebie bardzo mocno, wszystko bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMetki przecudne, marze o takich.
Reszta zakupow bardzo udana.
Pozdrawiam i zycze duuuuzo zdrowka.
Dario Kochanie trzymaj się tam cieplutko! Decyduj się szybciutko na zabieg i wracaj szybko do zdrowia :) Trzymam kciuki i ściskam wirtualnie :)
OdpowiedzUsuńA metki masz profesjonalne "pełną gębą" teraz Twoje prace nabiorą jeszcze lepszego wyrazu.
A Twoje zakupy piękne - idealnie pasują do Ciebie :)
Jeśli chodzi o grilla to bardzo chętnie, może się uda zajechać w tamte strony i Was jednocześnie zapraszam na Pomorze :)
Buziaczki przesyłam :*
pozdrawiam i trzymam kciuki;). To chyba faktycznie popularny temat bo i ja miałam usuwany pęcherzyk pół roku temu. A męczyłam się aż rok z atakami...taka ze mnie matka polka że nie chciałam rezygnować z karmienia piersią ale i te ataki można wytrzymać -jak się ma słuzny cel :). Najgorsze było gdy już sie zdecydowała i poszłam ze skierowaniem do szpitala a tam...ups..zabieg wyznaczyli mi za 3 miesiące bo wczesniej terminów brak ;)
OdpowiedzUsuńZycze szybkiego powrotu do zdrowia..moge sobie wyobrazic co przezywasz, bo moj maz spedzil troche czasu w szpitalu z tego powodu. Mial opercje, szybko sie zagoilo, a teraz nawet diety nie przestrzega :)
OdpowiedzUsuńbiedactwo... życzę szybkiego powrotu do zdrowia :*
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka i wiary w to, że będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuń