piątek, 22 stycznia 2010

Małe...WIELKIE radości :)

Dziś tak troszeczkę w innym temacie. Na począteczek pochwalę się słodkim prezentem, który wczoraj do mnie dotarł od mojej kochanej Martusi. Marcia jest moją bratnią duszą od zawsze...czyli od 5 klasy szkoły podstawowej, to nierozerwalna cześć mojego jestestwa, bratnia dusza, siostra, przyjaciółka, ktoś niezwykły i wyjątkowy, ktoś za kim skoczyłabym w ogień z zamkniętymi oczami i wiem, że ona również zrobiłaby to samo. Cudowna jest świadomość, że ma sie kogos tak bliskiego. Dziękuję Martusiu że jesteś :)))
A to moja Anieliczka:
A to MY....kiedys tam :)

Kolejny bardzo ważny fakt dnia dzisiejszego to pierwszy bal karnawałowy w przedszkolu mojej córci :)
A oto i ona ze swoją z kolei ukochną przyjaciółką nota bene też Martusią - może ich przyjaźń będzie tak wyjątkowa jak moja z moją Martą ;)
Alicja - moja córcia to blondyneczka w różowej sukienusi ;)
No i tak zupełnie z innej mańki na koniec...
Takie widoczki mieliśmy na drodze wracając z przedszkola...warte uwiecznienia, choć jakość taka sobie widok przeuroczy...
Równie miłego dnia kobietki! :) Pozdrawiam ciepło!

3 komentarze:

  1. Cioteczka, anielica piękna:)
    A z Martą...jestescie do siebie podobne:))))) jak siostry:))))
    dobrze jest mieć bratnią duszę.
    Alcia super:))))
    A po Twoją paczusię muszę iść na pocztę, bo cytuję listonoszkę-za duża była, zeby to nosić;/;/;/
    eh..poczta polska...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ się wzruszyłam!!! Ja również życzę Alusi, żebu ta Martusia była taka...na zawsze. Buziaki Maleńka.
    P.S. Ja bym za Tobą wskoczyła nawet z otwartymi i nie tylko w ogień :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to Marta zadebiutowała , teraz marsz do szycia i bloga zakładać:D

    OdpowiedzUsuń